czwartek, 5 kwietnia 2012

AMIGO nie wracaj!

Nostalgia to bardzo czuła struna i producenci branży rozrywkowej, doskonale o tym wiedzą. Odpowiednio poruszona potrafi przywołać najlepsze wspomnienia i zapewnić sukces nowemu projektowi. Jednak chciwie naciągnięta, wzbudza tylko irytację oraz zgoła odmienne reakcje. Niedawna premiera AMIGI mini od Commodore USA, niestety wywołała we mnie te drugie, negatywne emocje.
"Amiga" mini

Czy nie powinienem w tej chwili skakać z radość, czym prędzej sprzedawać peceta na najbliższej aukcji i z uśmiechem triumfu, zamawiać najbardziej wypasioną Amigę? Przecież ujrzeć logo ukochanej maszynki na nowym komputerze, jeszcze do niedawna wydawało się wręcz nierealne! Dlaczego więc tego nie robię?

Czar pryska, gdy uświadamiam sobie, że obecne Commodore USA nie jest firmą, która stworzyła legendę. A więc nie może być też Feniksem, powstającym z popiołów po wielu latach. Szczegółowa analiza parametrów nowego produktu, przelewa czarę goryczy.

Nie zaoferowano absolutnie niczego, co uprawniałoby do posługiwania się nazwą dawnej marki. Cały sprzęt stanowią najzwyklejsze podzespoły PC, natomiast system operacyjny, to brandowany w wyjątkowo brzydki sposób, darmowy Linux. Nie uświadczymy żadnej innowacyjności technologicznej i żadnego oprogramowania, które świadczyłoby o wyjątkowości oraz odrębności, będących cechami starej Amigi. Podsumowując – komputer klasy PC, włożony do zgrabnej obudowy i wyceniony znacznie powyżej rzeczywistej wartości. Niestety nic więcej.

Jeśli to ma być powrót AMIGI, to wolę aby nie wracała! Prawdziwa nostalgia jest dla mnie cenniejsza, niż logo na obudowie.



Podobne wpisy na blogu
-> Umarł Król komputera domowego
-> Internet to (NIE) śmietnik
-> Wielki Brat: Apple

Źródła